Prowadzenie Vettela - bum, jeb, awaria. Grosjean ściga Alonso - bum, jeb, awaria. Tak w skrócie wyglądają dwie z kilku sytuacji, które miały istotny wpływ na rozwój wyścigu. A kto wygrał? Ku uciesze hiszpańskiej publiczności wygrał Fernando Alonso, drugi był Kimi Raikkonen, a trzeci dość niespodziewanie był stary mistrz - Michael Schumacher.
Start przebiegł dość spokojnie. Jak torpeda ruszył Sebastian Vettel, który natychmiast odjechał Hamiltonowi. Za jego plecami znakomitym startem popisał się Romain Grosjean, który w dość widowiskowy sposób wyprzedził Pastora Maldonado tuż przed drugim zakrętem.
I tak wszyscy jechali jeden za drugim. Vettel uciekał o ponad sekundę na okrążeniu od Hamiltona, z kolei Grosjean doganiał bardzo Brytyjczyka, nie mogąc go w żaden sposób wyprzedzić. Fajterską jazdę pokazał Fernando Alonso, który wyprzedzał jakby jakieś magiczne mocze(czyt. moce) w niego wstąpiły. W między czasie doszło do kolizji Bruno Senny z Kamui Kobayashim, za którą ukarany został Brazylijczyk.
Vettel miał już 20 sekund przewagi, gdy zaczęły się zjazdy do boksów. Z czołówki zjechał Lewis Hamilton, więc Grosjean uwolnił się od Brytyjczyka.
Punktem kulminacyjnym wyścigu był wyjazd Safety Cara na tor. Było to spowodowane tym, że Jean Eric Vergne podczas wyprzedzania Heikkiego Kovalainena nagle zjechał tuż przed bolid Fina, powodując przebicie i jego i kolegi opony. Strzępy opon z bolidu Francuza rozpryskały się po torze, co spowodowało niebezpieczeństwo. Wyjechał wtedy Safety Car. Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa coś dziwnego zaczęło się dziać z bolidem Sebastiana Vettela. Potem okazało się, że jest to awaria i to najprawdopodobniej alternatora, ponieważ RB8 nagle stracił moc.
Prowadził Fernando Alonso. Bardzo szybki był Romain Grosjean, jednak po wyjeździe z mostu nagle i w bolidzie Romana zabrakło mocy, czyli kolejna awaria alternatora w tym wyścigu. To się nazywa pech.
Kolejnym punktem jakże ważnym we wczorajszym wyścigu było przed ostatnie okrążenie. Tam właśnie walczący o trzecią pozycję Pastor Maldonado przymierzał się do wyprzedzenia Lewisa Hamiltona, któremu bolid ślizgał się jakoby był na lodzie. Pastor w strefie DRS'u wyprzedził na moment Lewisa na do hamowaniu, lecz potem jechali bok w bok. Hamilton nie zostawił miejsca Wenezuelczykowi, w efekcie czego doszło do kolizji i kierowca McLarena musiał pożegnać się z wyścigiem. Z kolei Maldonado jechał dalej bez skrzydła, aż do mety.
Ta sytuacja była świetną sytuacją dla Michaela Schumachera, który jechał na piątej pozycji. Po kolizji dwóch wyżej wymienionych kierowców Michael przeskoczył na trzecie miejsce i po łańcuchu niepowodzeń wreszcie ujrzeliśmy Michaela w punktach, i to jakich.
Jak to powiedział Borowczyk Fernando Alonso to "Bożyszcze Hiszpańskich kibiców". Pewnie co najmniej połowa kierowców nie wiedziała o co chodzi, ale Endriu jak coś walnie to nie ma przebacz.
Za dwa tygodnie wyścig na Silverstone. Ciekawy jestem, czy tym razem będzie znów działo się coś tak ciekawego jak podczas GP Europy.
Jeszcze poniżej małe porównanie. Widać na nim, jak Formuła 1 zatacza koło. Podium nie zmienione, jedynie barwy. Oby więcej takich obrazków!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz