poniedziałek, 14 maja 2012

Who is the man?!


Tytuł świetnie pasuje do obrazka wyżej oraz do tego, co wczoraj wydarzyło się na torze Circuit De Catalunya. Piąty wyścig w tym sezonie i piąty zwycięzca, ale jaki. Pastor Maldonado udowodnił wszystkim niedowiarkom, że wcale nie zalicza się do grona pay-driverów i tym zwycięstwem zyskał reputację u innych zespołów. Może Maldonado w Ferrari?!
Przed wyścigiem liczyłem na to, że wygra go Fernando Alonso, a na podium wjadą jeszcze dwaj kierowcy Lotusa. Już na starcie moje przewidywania się spełniały - Alonso wyprzedził Maldonado, a Grosjean był nawet trzeci. Ferdek stopniowo odjeżdżał od Pastora, lecz ten ku mojemu zdziwieniu potem zaczął jechać nawet szybciej od Fernando.
Już wyobrażałem sobie jaką fetę urządzą dla Alonso jego kibice a tu szok. Po przyblokowaniu Hiszpana przez Charlesa Pica Pastor Maldonado wyprzedził Fernando po swoim pit stopie. Wydawało mi się, że podczas tego blokowania aż tyle czasu nie stracił kierowca Ferrari. Może w innym, nieemitowanym, fragmencie wyścigu  Fernando Alonso popełnił jakiś błąd?
Tak przy boksach to kolejny blamaż McLarena. W każdym wyścigu w tym sezonie mechanicy popełniali jakiś błąd. Tym razem nie było inaczej. Jeden z mechaników źle postawił zdjętą przed chwilą oponę i Lewis Hamilton najechał na nią. Jeszcze jeden mechanik został przygnieciony przez bolid i było pozamiatane. Ta druga sytuacja tym razem nie wydarzyła się przy garażu teamu z Woking.
Ten wyścig zapowiadał się niczym jak pielgrzymka. Znudziło mi się już oglądanie wyścigów bez żadnych kolizji, nawet lekkich stuknięć jak w zeszłym sezonie Massy z Hamiltonem. Wtedy było chociaż na co popatrzeć. Myśli w głowie przewróciła mi kolizja, ba wypadek, Senny z Schumacherem. Bruno wykonał kilka manewrów i już dziadek Schumacher nie poradził sobie w tej sytuacji. Moim zdaniem wina leży po obu stronach. Bruno, jak było później widać, lekko zjechał na lewo a z kolei Schumacher chciał za wszelką cenę wyprzedzić Brazylijczyka i nie zdążył wyłonić się zza bolidu Williamsa.
Williams nie był z pewnością wielce zrozpaczony kolizją Senny. W końcu Maldonado jechał już na pierwszym miejscu. Ferdek zbliżał się, lecz zawsze dużo tracił w trzecim sektorze, który dla wyprzedzenia Wenezuelczyka był najważniejszy. Maldonado niewątpliwie pokazał pazur w tym wyścigu i udowodnił, że nie jest zwykłym pay-driverem. Moim zdaniem na pewno Pastor przedłużył sobie kontrakt na następny sezon w Williamsie, lecz to może być ewentualność. Jeżeli Maldonado nadal będzie się świetnie spisywał w pozostałych wyścigach to kto wie czy to nie będzie główny następca Felipe Massy w Ferrari.
Za niecałe dwa tygodnie mój ulubiony wyścig - GP Monaco. Szóste Grand Prix w tym sezonie zapowiada się niezwykle emocjonująco. Czy w szóstym wyścigu sezonu wygra szósty kierowca? Z tym pytaniem należy poczekać do niedzieli 27 maja.

2 komentarze:

  1. Wyścig był zajebisty . Co do Schumachera i Senny , to przecież Senna ma lusterka w bolidzie i widzi w nich kto jedzie za nim, jaką prędkością i nie powinien wykonywać gwałtownych manewrów.. to odpowiedzialny sport przecież.
    btw, zajebisty blog, dopiero co go znalazłem ,ale podoba mi się sposób podejścia do f1, bo profesjonalnych serwisów o F1 jest pełno, a fajnie jest poczytać coś tak wprost od 'zwykłego' fana - oby tak dalej .

    OdpowiedzUsuń