Po wyścigu przyszedł czas na małe podsumowanie wygranych i przegranych wczorajszego wyścigu. Motyw ten miał być natchnieniem dla Twopacka, który w ramach jutrzejszego egzaminu miał napisać coś w rodzaju rozprawki. Chłopakowi się wyczerpały słowa i zrezygnował - Niech Ginie! W rozwinięciu ja zaprezentuję ten motyw.
1. McLaren - Button i Hamilton mieli niezłego pecha w wyścigu. Hamilton miał dwa pit stopy w czasie powyżej dziesięciu sekund. Dwukrotnie był to problem z tym samym tylnym kołem. Lewis chociaż dojechał do mety, a takiego szczęścia nie miał Jenson Button. Najpierw jego opona uległa destrukcji(pewnie z pomocą innego kierowcy), a okrążenie później skończył wyścig przez jakąś awarię. Ogólna ocena: Mógł chłop jeździć...
2. Daniel Ricciardo - po szóstym miejscu w kwalifikacjach zespół Toro Rosso liczył na poważny zastrzyk punktów za swojego zespołu. Po cichu liczyłem na wjazd Daniela na podium, lecz jak widać jego ambicje poległy już na starcie, gdy to stracił kilka pozycji. Potem dodatkowo wymiana przedniego spojlera i Australijczyk miał pozamiatane. Ogólna ocena: Nadzieja nie dla niego...
3. Williams - obaj kierowcy skończyli wyścig przez... awarie. Maldonado był wielokrotnie pokazywany przez kamery. Jego efektowny, ale efektywny spin mógł spowodować jakąś usterkę w bolidzie, ale cóż, takie życie kierowcy wyścigowego. Senna nic nie zdziałał i wyścig skończył również w garażu. Ogólna ocena: Powrót do przeszłości...
Wygrani:
1. Lotus - chyba bezapelacyjny zwycięzca w tej kategorii. Obaj kierowcy tego teamu pojechali świetny wyścig, kontrolując swą taktykę od startu aż do mety. Trochę zdziwiła mnie taktyka Raikkonena z pit stopem na miękkich oponach, ale jak widać opłaciło się. Ogólna ocena: E20 ma potenszal...
2. Sebastian Vettel - kierowca Red Bull Racing przypomniał sobie jak się wygrywa wyścigi. Prowadził praktycznie od startu do mety. W środku wyścigu dogonił go Raikkonen, ale Sebek spokojnie kontrolował rozwój wydarzeń na torze. Ogólna ocena: Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr...
3. Ferrari - to pierwszy wyścig w tym sezonie, kiedy czerwone trumniaki we dwóch wjeżdżają na metę w punktach. Może to marne pocieszenie dla samego zespołu, ale na pewno pokrzepiło to Massę. On jeszcze ani razu w tym sezonie nie jechał tak blisko Ferdka! Ogólna ocena: Jak się chce, to się może...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz